Słyszeliście kiedyś o złośliwości rzeczy martwych.
Albo o jakiś złych duszkach, które mieszkają w naszych domach i
wszystko nam przekładają, chowają i psują.
Macie tak samo? No pewnie, że nie,
bo wszystkie chochliki przeniosły się do mojej łazienki, personifikując przy
tym zastałe tam sprzęty i przedmioty.
Namówiły je do zło-czynnego działania i teraz robią nam psikusy, same psikusy.
Ja chyba wiem, w czym problem, wyście je za słabo żywili.
Tak, nie róbcie takich oczu ...
Bowiem Chochliki jedzą skarpetki z robionego właśnie prania, ale tylko jedną z pary,
drugą tak zostawiają samą sobie, że niby nie są łakome.
Ja w domu osobiście mam cały taki kosz skarpet nie do pary.
Sprawdzałam brudne pranie- ni ma,
sprawdzałam filtr od pralki- ni ma,
sprawdzałam za pralką a nawet pod pralką- ni ma.
I nie będzie, bo u mnie za dużo tych chochlików ,za nie długo będę
musiała nosić dwie różne skarpetki.
Pociesza mnie jedno, ówczesna moda jest szalona i zdołam wszystkim wmówić, że to jest teraz
TRENDY...

O zgrozo, chochliki się rozwścieczyły.Na początek kucie ścian z kafelek, rozbiórka sanitarna, szpachlowanie, szlifowanie, kładzenie kafli na ścianach,ufff jak na razie poszło gładko.
Teraz przyszła kolej na kafelkowanie podłogi, chochlikom coś się nie spodobało i gdy klej miał sobie spokojnie schnąc, postanowiły zawołać naszego psa.
Edzia przyczłapała i usiadła na kaflach, tym samym przyczyniła się do zapadnięcia owych kafli.
Chochliki chichotały. Na tym nie koniec...
Przy przenoszeniu gniazdka i włącznika w inne miejsce, bach ,
mój Mąż elektryk przeciął kable zasilający piec gazowy.
Przy przenoszeniu gniazdka i włącznika w inne miejsce, bach ,
mój Mąż elektryk przeciął kable zasilający piec gazowy.
Skąd tam wzięły się te kable, nie wiemy.
Ale podejrzewam , że te Chochliki przeniosły je tam specjalnie...
Ale podejrzewam , że te Chochliki przeniosły je tam specjalnie...
Robota wstrzymana na cały dzień, gdyż kable zostały ucięte w takim miejscu,
że trzeba było obkuwać ścianę w okół nich i dosztukowywać.
No dobra chochliki, ten żart chyba już starczy, ale nie...
Mieliśmy przygotowane lustro w pięknej rzeźbionej drewnianej ramie,
którą odnowił mój Luby pod kolory łazienki.
Przy przymierzaniu lustra, bach , lustro pękło. Jak? Też mnie to nurtuje.
Na całe szczęście mieliśmy zapas, który trzeba było dociąć i przy cięciu bach, pękło.
Chochliki się uśmiały. Niezłą zabawę miały z tym pękaniem dlatego ...
montując toaletę na swoje miejsce, przy przykręcaniu bach,
i toaleta pękła.
Koszty lecą a Chochliki turlają się ze śmiechu. Podstępne łobuzy...
Nadszedł czas na prysznic, Chochliki do dziś skrupulatnie wydłubują silikon i zalewają łazienkę.
Do tego zapychają ciągle odpływ, chyba tymi resztkami niedojedzonych skarpet.
Ciepła też nie lubią, gdyż bardzo często psują piec gazowy, najlepiej tak gdy na dworze trzaska mróz,
a ja po pracy chce się wykąpać, a tu ani ciepłej wody, ani ogrzewania...
Można by pomyśleć, że kiepscy z nas fachowcy, ale nie przysięgam to te Chochliki :)
Metamorfoza i tak się udała, dodaliśmy meble łazienkowe, które same wykonaliśmy,
lampy i ozdoby.
Lecz Chochliki dalej są Chochlikami, na całe szczęście mogę sobie chociaż oczy nacieszyć...
- Skrzyneczki wykonane są z sosnowych listewek od dna łóżka, oraz zostały pobielone.
- Drzwiczki są z starych znaleźnych desek (w takiej kolorystyce były pierwotnie i tak je zachowaliśmy).
- Reszta zabudowy jest wykonana z kupnych części, które zostały pomalowane ,
pod kolor drewnianych belek w łazience.
- Jedna z skrzyneczek jest na kółeczkach, a druga wyjeżdża na prowadnicach szufladowych.
- W szafie został zabudowany piec gazowy i znalazło się tam miejsce na przechowywanie chemii, oraz różnych rzeczy do sprzątania.
I parę zbliżeń na szafki oraz ramę lustra...
- Rama lustra została wy-haczona przez nas w antykwariacie, jest to ręcznie rzeźbione drewno.
Mój Mąż odnowił ją i pomalował pod kolory łazienki.
- Lampę wykonaliśmy z tych samych znaleźnych desek. Od góry jest zielona a od spodu tak jak widać.
- Dopływ wody do spłuczki, owinęłam naturalnym sznurkiem i zawiesiłam na nim również papier
- Ryczka, została znaleziona na śmieciach i odnowiona. Od początku uparłam się na nią, przy braku aprobaty mego Męża.
Choć nie jest to drewno, to w efekcie końcowym świetnie wpisuje się w aranżację. - Kosz powieszony na grzejniku jest z niemieckiej wystawki- pierwotnie był mocowany na rowerze. Teraz przechowuję w nim ręczniki.
- W słoikach przechowuję płatki kosmetyczne, patyczki itp. Marzy mi się jeszcze taka stara długa lekarska pinceta, ale jak na razie nie natrafiłam na nią.
- Zamocowaliśmy na niej IKEA- owski reling. Zawiesiłam na nim ręczniki oraz torbę wiklinową również znalezioną na niemieckiej wystawce- służy do przechowywania papieru.
- Odpływ wody od prysznica, został obudowany drewnem, i pomalowany. Zyskaliśmy tym samym półkę, na której leży lampka oliwna z flomarkt- u, oraz morskie akcenty.
Na relingu wiszą także różne ozdoby w tym...
- Ręcznie wykonane przez moją Siostrę , ceramiczne motyle. Mam do nich wielki sentyment.
- Oraz uszyte przeze mnie zawieszki z serduszek i pufa rybacka, którą znalazłam na plaży w Kaminke.
A jak Wam podoba się efekt końcowy?
Może macie jakieś sposoby na te podstępne chochliki?
Może macie jakieś sposoby na te podstępne chochliki?
Z pozdrowieniami C.aro