Są dusze, skrzywdzone,
zranione i cierpiące, które oddają się wtedy tworzeniu,
szukając w tym ukojenia.
I moja taka była.
Gdy było mi, źle,
malowałam, brudziłam się, przecierałam.
Oddawałam się projektom małym i dużym.
Ale są też takie dusze, które wpadają w odrętwienie.
I moja taką się stała.
Trochę retrospekcji...
Maj 2016
Pustka, żal i ból...
Ten kto tego nie doświadczył, nigdy tego nie zrozumie.
Mówią, że lepiej jest by stało się to na początku niż później.
Mówią, że to minie, że jeszcze się wszystko ułoży, że to jeszcze nie było dziecko...
Nie wiedzą ...
Czerwiec 2016
Dalej czuję pustkę i żal..
jednak powoli zaczynam normalnie funkcjonować.
Za niedługo rodzi się mój Siostrzeniec.
Jest mi ciężko ale cieszę się na jego narodziny.
Lipiec 2016
Jest nareszcie urodził się. Oszalałam , zwariowałam- Ciotka Klotka.
Tylko w nocy gdy nikt nie widzi tuląc się do poduszki wylewam łzy.
Sierpień 2016
Nie... znowu to samo...
A może nie? Może mi się tylko wydaje.
Pustka do potęgi drugiej, żal i ból do potęgi drugiej.
To dopiero był początek , początków. I na tym się skończyło.
Nie mogę spać po nocach.
Czy to była jedna dusza? Czy może dwie?
Czy straciłam je bezpowrotnie?
Śni mi się sen.
Mój Siostrzeniec raczkując wesoło gaworzy.
Bawię się z nim i na to do pokoju wchodzi moja Siostra.
Na rękach trzyma małego króliczka, mówi, że to dla mnie i
puszcza go między nami .
Głośno się śmiejemy.
Króliczek skacze a ja patrząc się na niego widzę raz dziecko a raz króliczka.
Zdziwiona próbuje go dotknąć, ucieka.
Wreszcie mi się udaje, króliczek nieruchomieje i zaczyna krwawić.
Wreszcie mi się udaje, króliczek nieruchomieje i zaczyna krwawić.
Dotykam go drugi raz, króliczek zaczyna mocniej krwawić.
Krzyczę przerażona, że zabiłam dziecko.
Na co moja Siostra mówi, że to tylko króliczek.
Na co moja Siostra mówi, że to tylko króliczek.
Długo później dowiem się , że króliczek to symbol płodności.
Wrzesień 2016
Robię, test ciążowy. Zniechęcona i pewna, że nic z tego nie będzie.
Mówią, że to za wcześniej, że jeszcze organizm nie wrócił do siebie.
Stoję i wpatruję się w pasek, który zaczyna zmieniać kolor.
Padam na kolana, płacząc, modlę się by to nie było przewidzenie.
Wołam Męża i pytam się, czy on też to widzi?
Stoimy w łazience, płacząc, tuląc się i śmiejąc.
Dziękujemy Bogu.
Jestem szczęśliwa jak nigdy w życiu ale jednocześnie pełna lęku.
Lęk okazał się słuszny.
Ciąża jest zagrożona.
Wpadłam w pustkę, walczę.
Szpital, ból, lęk.
Uziemiona w domu, leżę,
nie wolno mi wstawać, biorę leki i czekam na cud.
Oddaję się pustce.
Nie mogę się cieszyć, nie mogę marzyć.
Tak bardzo się boję.
Modlę się bez końca, pozostała mi tylko wiara.
Grudzień 2016
Po policzku lecą mi łzy, mieszają się z smutkiem i szczęściem.
Mój mały Synek kopie mnie, czuję jak obraca się w moim brzuszku.
Chyba smakują mu pierniczki, które podjadam.
Będzie miał na imię Tadeusz-
Św. Tadeusz Juda to patron spraw trudnych i beznadziejnych,
orędownik w rozpaczliwych sytuacjach.
Mój mały Synek jest Cudem , Błogosławieństwem i Darem z niebios.
Jest waleczny i po mimo przeciwności losu - jest.
Zagrożenie minęło.
Wierzę, że ta historia skończy się kiedyś płaczem-
ale tym razem na sali porodowej pewnego ciepłego majowego dnia.
A potem będzie tylko morze miłości.
Mogłabym o tym nie pisać, nie otwierać się przed Wami.
Lecz może dzięki tej historii z Happy Endem
chociaż jedna osoba, jedna dusza, która czuje się zagubiona,
jedna jedyna;
poczuje jakąś siłę do walki,
jakiś podmuch choćby lekki wiatru we skrzydła.
Chcemy byście też wiedzieli,
że za tym wszystkim co tworzą blogerzy,
za tymi wy inscenizowanymi zdjęciami,
skrupulatnie układanymi słowami , stoją ludzie.
Tacy jak my,
którzy mają swoje wzloty i upadki,
którzy nie są perfekcyjni ,
a ich świat nie zawsze jest taki różowy jak widać w postach.
Dom to nie tylko piękne wnętrza, aranżacje, meble i
te wszystkie przedmioty, którymi się otaczamy.
Dom to rodzina , ludzie i ich uczucia.
...
I come back
I come back
...
PS. Dziękujemy tym co wiedzieli za modlitwę , wsparcie i słowa otuchy.
"Jestem tego pewien, w głębi duszy o tym wiem,
że gdzieś na szczycie góry, wszyscy razem spotkamy się (...)
Gdzieś daleko i bardzo wysoko,
gdzie zwykły śmiertelnik nie stąpa tam nogą,
gdzie spokój harmonia, natury zew... "
Grubson "Na szczycie"
[*] [*]
Kochamy was siostra:*
OdpowiedzUsuńpost jest dla tych o mocnych nerwach co nie lubią płakać
My też Cię Kochamy :*
UsuńI takie posty muszą być,
następny będzie bardziej "optymistyczniejszy" :)
Kochana... tak myślałam... ileż ja razy chciałam zadzwonić (mam Wasz numer z listu przewozowego od mojej nagrody) i modliłam się za Was. A św. Juda Tadeusz jest mi szczególnie bliski. Przytulam Was ciepło, Ania :-)
OdpowiedzUsuńI za tą modlitwy z głębi serca dziękujemy :* bo i one i nasze zostały w końcu wysłuchane. Już teraz będzie tak jak powinno być :) Buziaki i kopniaki od małego Tadka :*
UsuńDroga Karolinko, jak dobrze że jesteś ! Domyślałam się że, Twoja nieobecność może być związana z ciążą, ale nie wiedziałam, że aż tyle przeszłaś. Cieszę, że bardzo, że teraz jest wszystko dobrze, że mały Tadzio zdrowo rośnie w brzuszku mamusi. Na pewno wszystko, będzie dobrze. Czeka was wspaniały 2017 rok !!!
OdpowiedzUsuńWybraliście cudowne imię dla synka, mój tata ma na imię Tadeusz :)
Trzymajcie się cieplutko i zdrowo !
Ja też się cieszę, że wróciłam :) Dziękujemy za miłe słowa Aniu i ślemy gorące pozdrowienia dla Ciebie i imiennika mojego Synka :D
UsuńCieszę się, że historia ma happy end, bo zdecydowanie na niego zasługujecie! Przypuszczałam, że powód Twojej nieobecności musi być poważny. Cieszę się, że wróciłaś! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa też się cieszę, że odzyskałam siły i natchnienie :) Pozdrawiam i przesyłam buziaki
UsuńKochana bardzo się cieszę że już jesteś z nami! :)
OdpowiedzUsuń:) I ja
Usuń