Upcykling, to pokrótce forma przetwarzania wtórnego odpadów, w wyniku którego powstaje produkt o wartości wyższej niż przetwarzane surowce.
Gdybym nie kupiła nowego miesięcznika Mojego Mieszkania, w życiu bym nie wiedziała, że moje zabiegi artystyczne mają swoją nazwę. I tak jakoś natchniona, że należę do ,,upcykling-listów", postanowiłam opublikować post o pewnej upartej euro-palecie.
Upartej? Słyszeliście kiedyś o złośliwości rzeczy martwych?
Ta była wyjątkowo, złośliwie- uparta.
Ta była wyjątkowo, złośliwie- uparta.
Stolik kawowy z Euro-palet, był jednym z naszych pierwszych pomysłów na aranżację naszego mieszkania, był też naszą pierwszą próbą i zabawą z odnawianiem starych rzeczy i nadawaniem im nowej formy.
Znaleźliśmy skup starych palet, odkupiliśmy dwie po 15 zł od szt.. Niestety wtedy nigdzie nie potrafiliśmy znaleźć bezpańskich palet. A może po prostu jeszcze wtedy nie mieliśmy oczy szperaczy ;)
Godziny szlifowania, ręcznego i szlifierką. Drewno było strasznie twarde w ruch poszedł nawet fleks, który może i wyszlifował paletę ale i narobił na niej powierzchni głębokie, koliste rysy.
No cóż na błędach, człowiek się uczy.
Zamontowane obrotowe kółeczka z hamulcami, zabejcowana na biało. To było nasze pierwsze jej wydanie.
Później wpadliśmy na pomysł położenia na górę szyby. Poszliśmy do szklarza i zakupiliśmy ową za około 200 zł ! To już raczej przestało być upcykling-iem. Ale co tam wyglądało obłędnie. Szklarz zrobił dziurki pod przykręcenie szyby do palety. Położyliśmy podkładki i przykręciliśmy szybę. pewnego pięknego wieczoru- bachhhhhh szyba pękła.
Euro paleta uśmiechnięta ....
Nie poddawaliśmy się, ława dostała za jakiś czas nową szybę, która została lepiej przykręcona i wypoziomowana, ale także pękła. Uparta paleta nie chciała mieć szyby i znowu bachhh...
Teraz uśmiechnięta- jędzowata paleta.
No dobra zaczęłam z nią rozmawiać. Nie chcesz szyby, nie będziesz jej miała.
Myślałam, że doszłyśmy już do konsensu, ale nie ona postanowiła, że bejca wcale jej nie leży i jakoś tak dostała miliony plan od użytku i zrobiła się brzydka.
Więc jeszcze raz ją zabejcowaliśmy i tak czekała sobie z skwaszoną miną, na mój kolejny pomysł.
Pewnego dnia postanowiłam ukrócić jej i moje cierpienie z powodowane jej marnym widokiem .
Bejcę zmieszałam z barwnikiem czarnym i pomalowałam ją na czarno- szarawo.
Jędza dalej była niezadowolona.
Później ręcznie przeszlifowałam ją papierem ściernym
Już zaczął pojawiać się lekki uśmiech...
Potem w ruch poszła farba akrylowa, i przecierałam nią paletę na biało.
Godziny pracy i potu.
I nawet uparta jędza może zabłysnąć swym pięknem.
Witaj:)
OdpowiedzUsuńFajnie tworzysz, świetne pomysły;) Trzymam kciuki, wszystkiego dobrego!!
Dziękuję...
UsuńKocham palety i Twoja jędzowata też jest wspaniała jak cały kącik wokół niej :)!
OdpowiedzUsuńMiło jest poznać opinie innych :) Dziękuję
UsuńA kącik cały czas się zmienia...
Uwielbiam stoliki z palet :) Twój stolik prezentuje się super, podoba mi się kredowa ściana. Bardzo fajnie mieszkasz. Dziękuję za zaproszenie i wizytę u mnie, na pewno będę do Ciebie zaglądać, bo już mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Dziękuję za takie miłe słowa. Zapraszam częściej, pozdrawiam :)
UsuńDobrany z Was duet w każdym calu, co widać po metamorfozie stolika i hokera. Ogłaszam remis :-) Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńDuet to ciężka harówka aby był dobrany ;)
UsuńDziękuję za głos i odwiedziny :)
Witaj!
OdpowiedzUsuńCos tak czuałam, że znajdę u Ciebie same fajne rzeczy... ;)
Mam słabość do palet a Wy swoje mistrzowsko załatwiliście...
Zostaję na dłużej!
Szczęśliwego Nowego Roku!
Pozdrawiam!
Edyta :)