Święta, święta i po Świętach...
Nie, nie, nie...
U mnie tego roku Święta potrwają dłużej.
A tak , czemu by nie.
W końcu się napracowałam, bardzo napracowałam...
Chciałam by wszystko było jak z bajki,
by atmosfera tych Świąt napoiła nasze serca pozytywną energią i miłością na cały rok.
Tymczasem przygotowania zdążyły tak wyssać ze mnie energię i radość,
że te można rzec trzy dni Świąt ,
nie zdołały zrównoważyć mojej duszy a tym bardziej natchnąć ją magią Świąt.
Ale po kolei, najpierw odbyłam dziewięciu dniowy maraton w pracy i
to przed samymi Świętami.
A więc w domu biegałam jak głupia ,
rano pucując, strojąc, gotując, a potem goniłam do pracy,
gdzie udzieliło mi się samopoczucie moich podopiecznych-
czyli tęsknotą za bliskimi, za tym co minęło.
Do tego wszystkiego podczas mycia okien,
chciałam przyjrzeć się z dala czy nie zostawiłam gdzieś smug i
oddalając się coraz co bardziej od okna, ciągle na nie spoglądając,
potknęłam się o ławę w salonie ( o jędzowatej Euro palecie - wspominałam już kiedyś).
W skutek czego spadłam na nią, na plecy, nabawiając się boleści kręgosłupa i obolałej posiniaczonej nogi.
To nie wszystko , dzień przed Wigilią podczas nocnego gotowania ,
zaatakował mnie goździk z grzanego wina.
Tak postanowił wpaść mi do tchawicy o mało co nie powodując uduszenia...
Ha, a więc Mąż lepił pierogi ,a ja ,
no cóż próbowałam przez pół godziny, krztusząc się i kaszląc
wydalić owego winowajcę.
Potem stroiłam choinkę i tak ją upiększając przypomniałam sobie, że
w zeszłym roku popsuły mi się jedne lampki choinkowe,
chyba sklerozą też się zaraziłam w mojej pracy..
Ale wiecie co, podczas zawieszania tych ozdób i
uronienia paru łez
(głównie z wyczerpania i głodu - bo od jakiś paru tygodni staram się odchudzać)
, nagle zostałam oświecona.
"Jezus malusieńki leży wśród stajenki
Płacze z zimna nie dała mu matula sukienki. (...)
Bo uboga była, rąbek z głowy zdjęła,
w który Dziecię owinąwszy, siankiem Je okryła. (...)
Nie ma kolebeczki, ani poduszeczki,
We żłobie Mu położyła siana pod główeczki. (...)
Dziecina się kwili, Matuleńka lili
w nóżki zimno, żłobek twardy, stajenka się chyli (...)"
Płacze z zimna nie dała mu matula sukienki. (...)
Bo uboga była, rąbek z głowy zdjęła,
w który Dziecię owinąwszy, siankiem Je okryła. (...)
Nie ma kolebeczki, ani poduszeczki,
We żłobie Mu położyła siana pod główeczki. (...)
Dziecina się kwili, Matuleńka lili
w nóżki zimno, żłobek twardy, stajenka się chyli (...)"
Tak jak i narodziny Jezusa, moje wzmagania przedświąteczne, też nie są łatwe,
łzy są właściwe, moja stajenka, czyli dom też się chyli ale to nic nie zmienia.
Najważniejsze jest to, że jesteśmy razem,
że wierzymy i chcemy uczcić ten wyjątkowy dzień,
w którym naradza się Jezus- nasz Zbawiciel.
Moje złe fatum niestety, nie minęło na Święta ,
ale się nie poddałam i dałam z całego serca swoim bliskim ,
więcej siebie, więcej miłości, więcej zrozumienia i mam nadzieje, że także więcej radości ..
A oto parę migawek z naszego Świątecznego m2
Teraz mam nadzieje, że zrozumieliście moją nie obecność i wybaczycie mi,
że o tej porze- tak oryginalnie i na opak, złożę Wam życzenia Boże narodzeni-owe:
Aby Gwiazdka Pokoju drogę zawsze wskazywała,
zapomnijmy o uprzedzeniach, otwórzmy pudła słodkich marzeń.
Niechaj Aniołki z Panem Bogiem jak trzej Królowie z darami swoimi,
staną cicho za Waszym progiem,
by uczynić możliwym to co dotąd tylko w marzeniach sennych było.
Ciepłem otulmy naszych bliskich i uśmiechajmy się do siebie,
szczerze, zdecydowanie częściej .
Niech Świąt Magia zjedna wszystkich ,
z domów Waszych czyniąc Niebo,
na każdy nowy dzień, nie tylko na Święta.
Teraz czas na postanowienia nowo roczne, parę już mam takie na przyszłą gwiazdkę,
nie odkładać wszystkiego na ostatnią chwilę i nie stresować się tak porządkami przedświątecznymi ...
Z pozdrowieniami C.aro
Urocze świąteczne dodatki. Szczęsliwego Nowego Roku życze ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję i nawzajem :)
UsuńKochan, zgadzam się z tym co napisałaś... - najważniejsze, to być razem. Twój post jest nie tylko "dla duszy", ale cieszy też wspaniałymi dekoracjami. Ściskam. :-) Ania
OdpowiedzUsuńKochana Aniu, bliscy zawsze powinni być najważniejsi, ale niestety często w tej szaleńczej pogoni zapominamy o tym. I mi tym razem, też się to zdarzyło- myślę, że nie jestem w tym osamotniona... miło mi, że dusza i oczy zostały napojone trochę moją energią :) Pozdrawiam
UsuńAle piekne migawki klimatycznego mieszkania. Tak są tam u Was święta :) Najbardziej podoba mi się ozdoba na sznureczku w oknie Z gwiazdką i szuszkami - prosta a taka subtelna.
OdpowiedzUsuńDziękuję- na ten klimat długo i ciężko pracowałam- no cóż bez pracy, nie ma kołacz :) Pozdrawiam
Usuń