wtorek, 15 grudnia 2015

Śpiewająca dusza i jej sanki...




Moja dusza na co dzień śpiewa, huczy,
czasem krzyczy, rwie się i do tańca rusza.
A co tam, że nie do taktu, że fałszuje,
że kroki się mylą.
Niedoskonała?
A cóż z tego.
Wszyscy jesteśmy niedoskonali,
perfekcja jest nudna.
Moja dusza nie potrzebuje demakijażu, 
jej jest z tym dobrze i
może z czasem wśród tego hałasu zrodzi  prawdziwą perełkę.

Moja dusza, jest jeszcze dzieckiem, 
takim co wygląda za okna z niecierpliwością 
poszukując na niebie pierwszych płatków śniegu,
nucąc przy tym świąteczne piosenki:

 "Całe święta będę tylko Twoją muzą, 
Będę Twym aniołkiem z uśmiechniętą buzią,
Będę Twoją gwiazdką, będę Twoją muzą..."

A wiecie co by zrobiła, gdyby rano zobaczyła za oknem śnieg?

Wzięła by sanki, tak, sanki...
I pobiegła by w podskokach zjeżdżać z najbliższej górki.
Robić aniołki na śniegu i tańczyć tak jak tańczą na wietrze śnieżynki.

Taka jest moja dusza, szalona, ciekawska i nie dająca się uchwycić w żadne ramy.
Dlatego tak bardzo ucieszyłam się, gdy podczas jednej z wystawek znalazłam stare podniszczone sanki.
Od razu miałam na nie pomysł, taki by pomimo braku śniegu moja dusza,
mogła cieszyć się ich widokiem, przywołującym miłe wspomnienia z dzieciństwa. 

Ja należałam do tych dzieciaków co nigdy nie potrafiły skręcać na sankach i 
wpadały na każdą przeszkodę jeszcze śmiejąc się przy tym do rozpuku.
To są te wspomnienia , gdy mama ubierała tak grubo, że ledwo szło chodzić,
a tata ciągał na sankach takie mumiowe dziecko wraz z jej siostrą po szarych ulicach , 
które przykrył śnieg i zakrył brzydotę wielkich miast i brzydotę innych ludzi.

A więc stare sanki, z których wyrosła już jakaś dorosła dusza,
trafiły do mojego warsztatu.


Nie bez powodu sanki stanęły w towarzystwie warsztatowej kozy,
bowiem ona także odegra tu wielką rolę.
Najpierw jednak sanki wymagały przeszlifowania, a więc szlifowałam i szlifowałam...


Potem popiół który wybrałam rano z kozy,
wsypałam do miseczki.
 Wlałam trochę wody, by uzyskać konsystencję błotka.
O na te błotko moja dusza przyklasnęła.


Błotko rozcierałam, wcierałam za pomocą kartki papieru.
Oprócz sanek pobrudziłam całą podłogę i siebie samą :)

 

Potem z kozy wyciągnęłam kawałek nadpalonego drewna, 
i takim węglem drzewnym porysowałam gdzie nie gdzie, wyschnięte już sanki.


Na to wszystko nakładałam farbę olejno-ftalową białą śnieżkę.
A jak pracowałam i jakie ruchy robiłam pędzlem by uzyskać pożądany efekt?
Zdjęcie poniżej odpowiada na wszystkie pytania :)


Tak, tak, to mój umordowany pędzel:)
Po całej zabawie z malowaniem zostawiłam sanki do przeschnięcia.
Za nim wyschły na dobre, moją skrobaczką do farb,
 zeskrobałam gdzie, nie gdzie farbę i porysowałam powierzchnię.

I o to pożądany efekt końcowy...


I same sanki już w mojej aranżacji...











A co mnie inspirowało?



Pozdrawiam wszystkie te jeszcze małe i te dorosłe dusze 
mieszkające w naszych ciałach.
C.aro

10 komentarzy:

  1. Cudne te sanki! Przyznam szczerze, nie wiedziałam, że popiół na drewnie może dać taki świetny efekt :) Muszę to kiedyś wypróbować.
    Pozdrawiam, Ola.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A może zdziałać i to nie tylko sam popiół, polecam kawę do zaparzania( a z niej fusy), liście, w ogóle wszelką roślinność, ziemię - wszystko co Ci do głowy przyjdzie :) Niech żyje kreatywność :) Dzięki za docenienie mojej pracy i pozdrawiam.

      Usuń
  2. Tak to piekny pomysł:) wykonanie świerne - ja myślę że my dziewczyny dajemy radę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i w pełni się z Tobą zgadzam :) Pozdrawiam

      Usuń
  3. Pięknie napisane !!! I nie dziwię się że mając taką bogatą duszę takie cuda tworzysz :)))
    Sanki śliczne:)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję , dziękuję, aż mnie buzia zapiekła od tego chwalenia :))) Najbardziej mnie cieszy docenienie mojego pióra... Również serdecznie pozdrawiam Ciebie i Twoją duszę :D

      Usuń
  4. ślicznie napisane :) ja zawsze pierwszym śniegiem się cieszę jak dziecko:) a taki motyw sanek pod choinką kojarzy mi się właśnie z dzieciństwem bo kilka lat pod rząd ja z siostrami dostawałyśmy właśnie sanki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, że i Twoje wspomnienia z dzieciństwa zostały przywołane przez sanki :) To zostało nam czekać tylko na ten pierwszy śnieg :D Pozdrawiam i również Tobie dziękuję za docenienie mojego pióra...

      Usuń
  5. Piękny tekst, aż samej mi się na sanki zachciało :) Twoja aranżacja z sankami wyszła super! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Chciałabym życzyć ci, aby te, jak i każde kolejne święta były najpiękniejsze. Aby panował u ciebie klimat przepełniony miłością i życzliwością. Najważniejsze abyście wy i wasze rodziny były bezpieczne i zdrowe, a jeśli do tego zaowocuje w pieniądze tym lepiej :). Spełnienia najskrytszych marzeń i tych nieskrywanych oraz jak najwięcej prostych ścieżek w życiu. Nikola z Pastelowego domku :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i poświęcony czas.
Jeśli podoba Ci się to co robimy to bardzo będzie mi miło,
jak pozostawisz po sobie jakiś ślad...